niedziela, 5 stycznia 2014

Styczeń witam bielą

Dzień trochę podrósł a u mnie czas podsumowań zeszłorocznych: zdominowała je biel  w wszystkim, także w  niekoniecznie krągłym kształcie... Musiałam wykonać sobie tło specjalne do wianków,ale płyty z odzysku starczyło na jedno.

,,Patykowe" wianki  niemożliwie czasochłonne i tylko dla cierpliwych zwłaszcza ,że najpierw wyplotłam podkłady z brzozy.Proste tylko z wyglądu.



Wiklina totalnie potraktowana bez respektu a susz-pobielony i werniksowany perłowo.Wyszło schabby.Patykowych było więcej ,ale już pastelowych dla odróżnienia...W tle moje brzozowe podkłady udało mi się upamiętnić.

Plecionka kwadratowa nareszcie w wersji świątecznej znalazła dom...Polacy jakoś lubują się w opatrzonych motywach z uporem godnym lepszej sprawy.

Zaszalałam znudzona kółkami z lekkim dodatkiem srebra wykopalisk pośród ozdób choinkowych.

Ostatni grudniowy ze złoconymi piernikowymi wypiekami z mojej kuchni,malowanym suszem i laskowymi oraz włoskimi orzechami.


Nawet serca orzechowe nie przytłoczyły wiklinowej białości.

Tegoroczny eksperyment z odpornymi na obróbkę żołędziowymi czapeczkami w niezbyt wielkiej kubaturze 25 centymetrowej zaowocował trzema wiankami w różnych kolorach,choć już samą biel osiągnąć trudno.Natura jest cierpliwie uparta a ja na siłę ją poprawiam...



Susz i rattan nawet na kuli dają możliwości kompletnie różnego efektu...Nawet bez dodatkowych świecidełek. Oby nie stały się kulą u nogi.

Trawa niedżwiedzia wysuszona i bawełniane pomponiki w ceramicznym rożku czyli przegląd starych zapasów.

Rogate wianki poza białą farbą nareszcie znalazły zastosowanie nawet dla atramentowo fioletowych zapomnianych bombek.
Myślę ,że śnieżna biel jeszcze mnie nie opuści szybko w tym roku...Zawsze tęsknimy za czymś nieosiągalnym.